Relacje pod presją – psychologia więzi i świat zewnętrznych napięć

Gdy bliskość przytłacza – unikający styl przywiązania

Wyobraź sobie, że ktoś mówi: „kocham cię”, a ty zamiast ciepła czujesz… potrzebę ucieczki. Brzmi dziwnie? A jednak to doświadczenie wielu osób, które funkcjonują w schemacie unikającego stylu przywiązania. Taki styl nie oznacza braku uczuć – przeciwnie, często idzie w parze z ogromną wrażliwością. Problem polega na tym, że bliskość kojarzy się z zagrożeniem. Z obowiązkiem, zależnością, brakiem powietrza.

Ludzie z unikającym stylem przywiązania często nauczyli się w dzieciństwie, że na bliskość nie można liczyć. Może rodzic był fizycznie obecny, ale emocjonalnie nieosiągalny. Może był surowy, oceniający, zbyt wymagający. Albo po prostu nie reagował na potrzeby dziecka. W efekcie dziecko budowało w sobie przekonanie: „poradzę sobie sam”, „lepiej nie ufać nikomu”, „nie warto się odsłaniać”. Te przekonania, przeniesione w dorosłość, mogą bardzo komplikować życie uczuciowe.

Unikający styl przywiązania sprawia, że nawet zakochana osoba może reagować na miłość jak na zagrożenie. Pojawia się dystans emocjonalny, potrzeba samotności, niechęć do zaangażowania. Często takie osoby zrywają relacje, które się pogłębiają, albo sabotują je nieświadomie. A potem zostają z poczuciem straty i niezrozumienia: „dlaczego znowu mi się nie udało?”.

Co ważne – to nie jest coś, czego nie da się zmienić. Styl przywiązania nie jest wyrokiem. Można nauczyć się, że bliskość nie rani, że związek nie musi oznaczać utraty siebie, że druga osoba może być wsparciem, a nie zagrożeniem. Ale najpierw trzeba to zauważyć i przyznać: „mam problem z bliskością”. To pierwszy krok. Dalej – czas, rozmowa, terapia, kontakt z kimś, kto nie ucieknie, kiedy zrobimy krok do tyłu. A potem kolejny. I jeszcze jeden.

Gdy miłość więzi – toksyczna matka dorosłego syna

Nie każda miłość matki jest dobra. Choć wiele osób uznaje matczyną troskę za bezwarunkową i świętą, w rzeczywistości zdarza się, że relacja z matką jest źródłem bólu, presji i utknięcia w emocjonalnym labiryncie. Zjawisko, które nazywamy „toksyczna matka dorosłego syna„, to coś więcej niż zbyt częste telefony czy wtrącanie się w sprawy syna. To relacja, w której syn nie ma prawa do oddzielenia się psychicznie, bo każda próba postawienia granicy spotyka się z emocjonalnym szantażem.

Taka matka może mówić: „nikt cię tak nie kocha jak ja”, „ona cię wykorzysta”, „gdybyś mnie naprawdę kochał, nie zrobiłbyś tego”. Może też z pozoru być łagodna i pomocna, ale każda jej pomoc jest spleciona z kontrolą, a każda rozmowa kończy się poczuciem winy. Syn dorasta w poczuciu, że jego zadaniem jest zaspokajanie emocjonalnych potrzeb matki. A gdy próbuje żyć po swojemu, czuje się jak zdrajca.

To nie znaczy, że matki są winne wszystkiemu. Często same zostały wychowane w podobnym duchu. Uczono je, że poświęcenie to miłość, że dziecko to przedłużenie rodzica, że bliskość polega na tym, by być „zawsze razem”. Ale takie przekonania ranią, bo dorosły syn potrzebuje własnych decyzji, błędów, przestrzeni. I przede wszystkim potrzebuje uznania, że jest już dorosły.

Uzdrowienie tej relacji nie zawsze oznacza konfrontację. Czasem to proces wewnętrzny – przeformułowanie roli matki w swojej psychice, nazwanie własnych potrzeb, nauczenie się stawiania granic. Bo matka nie musi zniknąć z życia, ale nie może w nim dominować. Relacja może być dobra tylko wtedy, gdy jest dwustronna i oparta na wzajemnym szacunku, a nie na obowiązku i lęku.

Między Wschodem a Zachodem – Kuwejt, czyli napięcia nowoczesności i tradycji

Zróbmy teraz krok w bok – dosłownie i symbolicznie. Przyjrzyjmy się jednemu z najmniejszych, ale najbardziej interesujących państw Bliskiego Wschodu. Kuwejt to kraj kontrastów. Z jednej strony bogactwo ropy, wieżowce, luksus i wpływy zachodnie. Z drugiej głęboko zakorzeniona tradycja, prawo islamskie i społeczna presja, która kształtuje relacje między ludźmi.

W Kuwejcie podobnie jak w wielu krajach Zatoki Perskiej widać zderzenie dwóch światów: zachodniego indywidualizmu i lokalnej wspólnotowości. Z jednej strony młodzi ludzie mają dostęp do Internetu, edukacji, mediów społecznościowych. Z drugiej nadal funkcjonują w strukturach, gdzie rodzina (a szczególnie matka) ma ogromną władzę nad życiem dziecka, nawet dorosłego.

W takim społeczeństwie unikający styl przywiązania może być jednocześnie reakcją obronną i formą przystosowania. Osoby, które nie mogą wyrażać swoich emocji, które czują się obserwowane przez rodzinę i sąsiedztwo, często uczą się chować swoje potrzeby. Uciekają w pozory. W życiu publicznym są tacy, jakich oczekuje otoczenie, ale w środku rośnie dystans, zamknięcie, samotność.

Relacja matka–syn w kulturze kuwejckiej również bywa intensywna. Synowie są często jedynymi „prawdziwymi mężczyznami” w oczach matek, a kobiety nie zawsze mają takie same prawa, by decydować o sobie. W efekcie matka może próbować trzymać syna blisko, jako źródło wpływu, towarzystwa i bezpieczeństwa. A dorosły syn, który pragnie niezależności, często musi mierzyć się z ogromnym konfliktem lojalności.